piątek, 4 grudnia 2015

Rozdział 28

   I stało się. Zakończenie sezonu niezbyt udanego dla Bbts-u. Chłopaki nie mieli zbyt wyśmienitych humorów, ale cóż taki bywa sport. Cieszyłam się, że w naszym domu wszystko się układa. Oczywiście czasem nawinął się jeszcze Łukasz, ale nauczyliśmy się z nim sobie radzić, a Kingę ignorować. Nie mogła przełknąć porażki. Widziałam ten ból po jej osobistej porażce, gdy siedziałam na meczach. Czułam te spojrzenia, którymi mnie lustrowała z góry na dół. Ferens tak jak obiecał urwał z nią kontakt na tyle ile pozwoliły mu treningi. Niestety klub nie przedłużył z nim kontraktu i bałam się o naszą przyszłość.
- Zastanawiam się nad poważnie nad propozycją z Bydgoszczy- zaczął Wojtek tą trudną rozmowę pewnego dnia. Pokiwałam lekko głową, nie wiedząc za bardzo, co mu odpowiedzieć.- Nic nie powiesz?- zapytał cicho.
- To twoja decyzja- stwierdziłam sucho.
- Nie tylko moja- ujął delikatnie moją rękę.- Chcę wiedzieć co o tym myślisz.
- Myślę, że to strasznie daleko...
- Przecież to chyba jasne, że jeśli gdzieś pojadę to tylko z wami- oznajmił
- Mam to wszystko tak zostawić?
Nie odpowiedział. Wyszedł. Zacisnęłam mocno powieki. Wzięłam głęboki oddech i wstałam po telefon. Modliłam się, żeby Ania odebrała.
- Cóż to się stało?- zaśmiała się.
- Mam problem- przyznałam skruszona.
- Słucham uważnie- odpowiedziała z powagą.
- Wojtek zmienia klub. Nie wiem co robić- ton mojego głosu był nieco płaczliwy.
- Nie chcesz jechać z nim?
- Mam tak po prostu to wszystko zostawić, rzucić i jechać?
- Co zostawić? Przedszkole dla Zuzi zawsze się znajdzie, a felietony piszesz z domu więc co za różnica w jakim mieście? Co cię trzyma w Bielsku?
- Nie wiem, jakoś ta decyzja wydaje się zbyt trudna- pokręciłam głową.
- To jest banalnie proste. Kochasz go, a on ciebie. Mieszkacie razem więc...?- westchnęłam na jej słowa.
- Muszę to wszystko jakoś sama poukładać. Ale dziękuję, że mnie wysłuchałaś.
- Dzwoń zawsze. Trzymaj się tam!
   Dlaczego to wydawało się takie trudne? Ania miała rację. Przecież najtrudniejszym wyborem powinno być zamieszkanie razem, a my radziliśmy sobie całkiem nieźle jak na mój gust. Więc co mnie powstrzymywało? Przed czym tak się bałam?

   Niezależnie od decyzji musieliśmy iść na pożegnalne przyjęcie w klubie. Czułam jak temat wyjazdu nam ciąży. Jednak żadne nie poruszało drażniącej kwestii. Myślę, że siatkarz czekał na mój ruch, a ja bałam się wykonać kolejny krok.
Żołądek podszedł mi do gardła, kiedy w sali zobaczyłam odstrzeloną na seks bombę Kingę, a także rozmawiającego z nią Michała. Przyglądała się nam z zagadkowym wyrazem twarzy.
- Zaś ona...- pożaliłam się tak, aby tylko przyjmujący usłyszał.
- Zignoruj ją- poprosił cicho i pocałował mnie w policzek. Miał w 100% rację. Nie mogłam wciąż na nowo przejmować się tymi samymi twarzami. Nie mogłam zmienić ich podejścia do mnie, ale swoje nastawienie do nich już tak.
Zabawa rozkręciła się na dobre. Było dużo śmiechu, dużo tańca, dużo rozmów. W pewnym momencie straciłam Wojtka z oczu i to był pretekst masażystki do zaatakowania mojej osoby.
- Hej- przywitała się.
- Cześć- rzuciłam na odczepne.
- Mam nadzieję, że się nie gniewasz za ten ostatni całus? To nic nie znaczyło- przekonywała.
- Daruj sobie- prychnęłam.- Dla Wojtka rzeczywiście to nic nie znaczyło, ale umówmy się... Chciałaś mi go zabrać. Gdybyś miała taką możliwość dalej byś to próbowała robić więc wybacz, ale nie potrzebuję fałszywych przeprosin.
- No cóż, niestety się nie powiodło- przewróciła oczami, w ogóle nie skrępowana swoimi występkami.- Ale jesteś interesująca. Jestem cholernie ciekawa, co on w tobie takiego widzi. Nie odbieraj tego za jakąś obelgę. Wojtek to facet, który może mieć praktycznie każdą. Jest przystojny, wysoki, wysportowany, odpowiedzialny i nie głupi- podkreśliła.- To zastanawiające, że ze wszystkich kobiet, które mógł mieć, wybrał właśnie ciebie. Tak jak mówiłam, idę pogodzić się z porażką- oznajmiła i po prostu odeszła. Nie do końca rozumiałam co się właśnie wydarzyło. Chciała mnie obrazić, czy skomplementować?
- Co ona od ciebie chciała?- Ferens pojawił się przy mnie błyskawicznie, a w oczach miał mord.
- Właściwie to sama nie wiem- zaśmiałam się.- Zastanawia się, czemu taki facet jak ty nie umawia się z nią, jakaś seksowną modelką, mistrzynią fitnessu, tylko z taką szarą myszką jak ja- wzruszyłam ramionami obojętnie.
- Bo ja mam najlepszy gust i za byle co się nie biorę- stwierdził pewnie.- Zbieramy się stąd- zarządził. Gdy szliśmy do samochodu postanowiłam.
- Zgadzam się- powiedziałam ni stąd ni zowąd. Posłał mi pytające spojrzenie. Przyciągnęłam go do siebie i lekko pocałowałam w usta.- Pojadę za tobą, gdzie tylko chcesz- obiecałam. Nie mogłam podjąć innej decyzji. W sekundzie porwał mnie w ramiona i zaczął namiętnie całować. I ja miałam jakiekolwiek wątpliwości?
- Nawet nie wiesz jak się cieszę!- przyznał, gdy się od siebie oderwaliśmy.

   Zmiana miejsca zamieszkania wiązała się z porozmawianiem na ten temat z Zuzią. Nie byłam pewna jak zareaguje, skoro nawet jak się tego obawiałam.
- Zuzia, chodź na chwilkę do nas- poprosiłam, spoglądając niepewnie na siatkarza siedzącego obok mnie.- Pamiętasz jak Kamil i Ania musieli się przeprowadzić, bo zmienili pracę?- spytałam, a ona pokiwała główką.- Widzisz teraz Wojtek też zmienia pracę i...- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ dziecko spojrzało na mnie spanikowane ze łzami w oczach, a także przerażeniem, który chwytało za serce.
-  Wojtek sie wyplowadza?- wyrwała mi się i wdrapała do niego na kolana.- Ja nie chcie, żebyś jechał!- zaprotestowała i zaczęła płakać.- Nie ziośtawiaj naś!
- Ej, słonko, spokojnie- próbował do niej przemówić, ale nie dało się przedrzeć przez ten lament.
- Zuzia! Posłuchaj przez moment- chwyciłam jej twarzyczkę w swoje dłonie, zmuszając by na mnie spojrzała.- My też się wyprowadzamy.
- Jedziemy ź Wojtkiem?- spytała z nadzieją.
- Tak, jedziemy z Wojtkiem- uśmiechnęłam się lekko.
- Naplawdę?- popatrzyła na niego, szukając potwierdzenia.
- No jasne, że tak! Bez was się nigdzie nie ruszam.
- Zabierzieś naś zie siobą? Nie tak jak Kamil, plawda?
- No pewnie! Będziesz mogła nam pomagać wybrać mieszkanie, co? Weźmiemy takie, żeby tobie się podobało i żebyś miała własny pokój, jak teraz zgoda?- spytał, a ona pokiwała główką.- Nie płacz głupolu- pocałował ją w główkę.- Z kim bym jadł tort truskawkowy jakby ciebie zabrakło, co?- spytał ją, a ona się troszkę zawstydzona wtuliła w niego. Oparłam głowę o ramię siatkarza, ciesząc się tą chwilą. Jeszcze niedawno nie wiedziałabym jak nazwać naszą trójeczkę, bojąc się pochopności. Teraz wszystko oddawało jedno słowo- rodzina.

----------------------
Dzisiaj krócej i niezbyt konkretnie. Muszę przyszykować jakies mega kłopoty bo za sielankowo to to nie może tak być :P
Trzymajcie kciuki dziś za nowego kierowcę :P
Do następnej soboty <3

8 komentarzy:

  1. Przepraszam ze nie skomalam poprzedniego rozdz alr moj tel sie zbuntowal.. Rozdział swietny! Nie wyobrazam sobie zeby wojtek sam wyjechal.. :D przeciez in by bez nich nie wyjechal... ;* nie psuj tu nic tylko! I mam pytanie czy planujesz juz koniec ? Pytam dlatego bo musze sie przygoyowac jak cos na ostatnie rizdzialy a jak nie to dobrze! Ale prosze odpisz ;*
    Pozdrawiam ;*

    -Wronka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam !

      -Wronka

      Usuń
    2. Hmm... to ciężkie pytanie. Nie chciałabym tego bloga kończyć, ale nie potrafię powiedzieć kiedy będzie epilog. Myślę, że przebiję 30 rozdziałów, a potem się zobaczy:) Mój plan na bloga całyczas się weryfikuje;) Jeśli się to pocieszy mam pomysł na następnego bloga więc już teraz zapraszam ;)

      Usuń
  2. Na początku miałam Cię ochrzanić, jednak potem zmieniłam zdanie ;3 Ale ja się Ciebie boje i nie wiem co wymyślisz :/ Tak czy inaczej nie ważne,że krótki ważne,że doskonały
    Życzę Weny i do następnego :**
    Ps. Trzymam kciuki :D

    OdpowiedzUsuń
  3. jestem!!!! ja zawsze tu jestem :D
    na razie jest między nimi dobrze i tak kolorowo i tak, że achhhh... się można rozmarzyć *.* a ty nie psuj tego!!!!!!!!!! chociaż... ja se powiem a ty i tak popsujesz, jakby cię kto nie znał XD

    :*

    P.S. Kciuki trzymałam :D ale czy zdałaś???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdałam ;) Tylko prowadziłam pierwszy raz samochód, mając prawko :P

      Usuń
  4. Oby wszystko było dobrze. Oboje za dużo wycierpieli i niech będą szczęśliwi razem.

    OdpowiedzUsuń