sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdział 9

     Rano wszystko wydawało mi się tylko snem. Oczekiwałam, że po przebudzeniu natychmiast zostanę sprowadzona na ziemię, ale nie potrafiłam pozbawić się złudzeń. Były zbyt piękne. Mimo przeszkód codzienności, wszystko stawało się łatwiejsze do zniesienia. Nadchodzący dzień nie wydawał mi się aż tak straszny i przytłaczający. Od bardzo dawna nie czułam się tak żywa jak tego poranka., ale w głowie wciąż słyszałam jego głos mówiący " Przepraszam". Ale za co? To nie dawało mi spokoju. Bałam się jednej rzeczy- konfrontacji z siatkarzem. Jak mam się zachować? A jak zachowa się on?
- Zuzia, wstawaj- wyrwałam dziewczynkę delikatnie ze snu. Dziewczynka leniwie zsunęła się z łóżka. Zrobiłam córce śniadanie i przygotowałam ją do przedszkola. Wychodząc z klatki, stanęłam osłupiała. Auto przyjmującego stało przed naszą klatką, a on był oparty o drzwi od strony pasażera.
- Wojtek!- od razu zobaczyła Ferensa Zuzia i jak to miała w zwyczaju pobiegła prosto w jego ramiona. Ja nie byłam w stanie poruszyć się choćby o krok. Dotarło do mnie w końcu, że nie mogę odwlekać nieuniknionego przez wieczność, nieważne jak bardzo byłam skrępowana. Z szybko bijącym sercem podeszłam do siatkarza. Nie wiem jak to się stało, ale słowa zastąpiły czyny. W jednej sekundzie nie wiedziałam co zrobić, a w następnej po prostu wtuliłam się w tors Wojtka.
- Cześć- przywitał się, wywołując u mnie dreszcze.
- No, hej- odpowiedziałam. Nic więcej nie musieliśmy mówić. Wsiedliśmy do samochodu, starając się słuchać wesołego gadania dziewczynki. Nie mogłam uwierzyć, że jest tuż obok na wyciągniecie ręki. Nie mogłam uwierzyć, że mu zależy.
Zawieźliśmy 3-latkę do bprzedszkola, ale prędko nie chciała się z nami rozstawać. Zwłaszcza z Ferensem, którego sobie upatrzyła za wzór.
- Nie mogę jechać ź wami?- pytała po raz setny.
- Nie, musisz iść do przedszkola.
- Wojtek, a przijedzieś po mnie i pójdziemy gdzieś?- spytała bez owijania w bawełnę, na co oboje się zaśmialiśmy.
- Zuza, nie ładnie tak...
- Oczywiście, że po ciebie przyjadę, a potem pójdziemy na gofry, umowa stoi?
- Tak- ucieszyła się.
- Ale musisz być grzeczna, dobrze?
- Będę!- obiecała i pobiegła do budynku.
Między nami zapadła cisza. Niepewnie podniosłam wzrok. Czekałam na jego ruch. Podjęcie działania nie zajęło mu dużo czasu. Chwycił mnie w pasie i poczułam jego wargi na swoich. Wszystko inne przestało mieć znaczenie. Zachowywałam się jak nastolatka. Zapomniałam o wszystkim, tonąc w jego silnych ramionach.
- Dzień dobry- wypowiedział szeptem, a ja się zaśmiałam.
- Już się dzisiaj witaliśmy.
- Ale nie tak jak należy- bronił się. Uśmiechnęłam się, nie mogąc znaleźć odpowiednich słów, by wyrazić swoja uczucia.
Po chwili siatkarz odwiózł mnie na halę. On miał jeszcze kilka godzin do treningu, a ja musiałam zacząć pracę.
- Wojtek, mogę cię o coś spytać?
- No, jasne!
- Dlaczego ty robisz to wszystko?- Popatrzył na mnie lekko zdziwiony.- Pomagasz nam, opiekujesz się Zuzią, bronisz mnie... Dlaczego?- domagałam się odpowiedzi.
- Szczerze?- odpowiedział pytaniem na pytanie, a ja pokiwałam głową.- Nie mam pojęcia. Po prostu chcę wam pomóc i być blisko- odpowiedział. Wiedziałam, że on sam nie do końca rozumiał to co się dzieje. Cieszyłam się, że nie mydlił mi oczu pięknymi deklaracjami. Pożegnałam się z nim i poszłam do budynku.
Dzień dłużył mi się niemiłosiernie. W dodatku nie czułam się najlepiej coś drapało mnie w gardle i za chiny nie mogłam tego wykasłać. Kręgosłup dokuczał mi nieco bardziej niż zwykle. Zacisnęłam zęby i wykonywałam wszystkie czynności jak robot.  Jedyne o czym myślałam to przetrwać swoją zmianę. Najbardziej mnie martwiło, że w Analogu ruch bardzo zwolnił i miałam tam coraz mniej godzin do przepracowania, co wiąże się z mniejszą pensją, a mi i już tak nie wystarczało pieniędzy. Jeśli sytuacja się nie poprawi wiedziałam, że będę zmuszona poszukać czegoś innego. Postanowiłam pomartwić się tym troszkę później i cieszyć się z chwili oddechu. Wolny czas chciałam poświęcić nie sobie, a Zuzi.  A jej osóbka ostatnio nierozłącznie wiązała się z pewnym siatkarzem...
- No to opowiadaj- zaczął Kamil, gdy przyszedł na swoją zmianę.
- Ale co ty opowiadać?- wzruszyłam ramionami.
- Słuchaj, ostatnio od odpowiedzi się wymigałaś, ale nie dziś. Jesteśmy przyjaciółmi czy nie?- spytał.
- No jesteśmy, co się tak złościsz?- zaśmiałam się.
- Jak było?
- Fajnie- odpowiedziałam krótko, a on prychnął i zmrużył oczy.
- Fajnie? Tylko tyle? Ale pocałował cię?- spytał, a mnie przez moment zamurowało i na twarz wpłynął mi zdradliwy rumieniec- Ha, ha ! Wiedziałem, wiedziałem!- zaczął się śmiać.
- Cicho bądź- syknęłam.
- A przyjeżdża dzisiaj po ciebie?
- Chyba tak, Zuzi obiecał, że ją odbierze.
- No proszę, jak się stara.
- I to mnie martwi- przyznałam, a on posłał mi pytające spojrzenie.- Dałam Wojtkowi i małej możliwość zbudowania dosyć silnej więzi...
- To dobrze, że Zuzia ma kogoś takiego. I będzie kogoś takiego chciała. Potrzebuje ojca...
- Ale Wojtek nim nie jest- zaprotestowałam.
- A kto nim jest? Miśka jeden frajer nawet nie chciał jej poznać. Teraz trafia ci się ktoś komu ewidentnie na was zależy. Czasem nie trzeba martwić się o przyszłość tylko czekać na to co będzie.
- Tylko wiesz co będzie się działo jak on wyjedzie?
- Ale mimo wszystko ryzykujesz.
- I nie mogę sobie tego wybaczyć...

   Po skończonej zmianie, Ferens tak jak się spodziewałam czekał na mnie. Pojechaliśmy do przedszkola, w którym rano zostawiliśmy Zuzię. Na sam nasz widok bardzo się ucieszyła i wiedziałam, że Kamil miał rację. Dziewczynka całym serduszkiem pragnęła pełnej, szczęśliwej rodziny. Podbiegła do nas i się przytuliła do obojga.
- Byłaś grzeczna?- spytał Wojtek.
- Baldzo! To będziemy jeść gofly?
- No jak byłaś grzeczna to nie ma wyjścia- uśmiechnął się do niej.- Pojedziemy na zakupy i zrobimy u mnie, zgoda?
- Źgoda- ucieszyła się.
- To idź się przebrać szybciutko- poprosiłam. Nie chciałam jej psuć tej radości, dlatego bez zbędnych pytań przyjęłam pomysł Wojtka na wspólne spędzenie dnia. Zgodnie z planem udaliśmy się pierwsze do sklepu, a później do mieszkania Ferensa.
- Rozgośćcie się- powiedział na wstępie. Weszłam do tego przestronnego mieszkania i rozejrzałam się wokół. Wnętrze było urządzone nowocześnie, ale skromnie. Mało było na szafkach rzeczy osobistych. No tak, jak przeprowadzasz się z miejsca na miejsce to nie przywiązujesz wagi do takich rzeczy.
Wzięliśmy się za przygotowanie ciasta. Śmiechu było co nie miara. Po spaleniu kilku gofrów udało nam się usmażyć kilka zjadliwych i muszę przyznać, ze poszło nam całkiem nieźle. Co prawda kuchnia wyglądała jakby przeszło po niej tornado, ale liczy się końcowy efekt naszych poczynań jako kucharzy.
Ferens musiał jechać na wieczorny trening, dlatego też odwiózł nas do domu. Dawno nie spędziłam takiego relaksującego dnia. Gdy przychodziłam z pracy do domu, myślałam tylko o tym, że następnego dnia, czeka mnie kolejny ciężki dzień.
- Śkoda, że musisz jechać- powiedziała Zuzia, której humor momentalnie się pogorszył.
- Nie smuć się, za niedługo znowu się zobaczymy- obiecał. Pocałował ją w główkę na pożegnanie i dziewczynka weszła do naszej klatki.
- Dziękuje, że robisz to wszystko dla nas- powiedziałam. Pozwoliłam, by mnie przytulił. Staliśmy tak dość długą chwilę. W końcu to ja się lekko od niego oderwałam.
- To do jutra- powiedział i sekundę później poczułam jego usta na swoich. Ten dzień chyba nie mógł być lepszy. Martwiłam się, że Zuzia za bardzo była przywiązana do przyjmującego, podczas, gdy to ja miałam problem, z tym by zaakceptować jego nieobecność.

   Nadszedł dzień wylotu Ani i Kamila. Wojtek był na meczu wyjazdowym więc nie miałam nawet możliwości, by pojechać z nimi na lotnisko. Przyjechali więc do mojego mieszkania, byśmy mogli posiedzieć wspólnie ten ostatni raz. Czas płynął zdecydowanie za szybko. I zanim się obejrzałam już byłam na zewnątrz, żegnając się z moją ukochaną dwójką.
- Będę za wami naprawdę tęsknić- powiedziałam, nie hamując już łez, które obficie spływały po policzkach.
- Za niedługo się zobaczymy- zapewniła mnie przyjaciółka.
- Dajcie znać jak wylądujecie- poprosiłam. Zuzia płakała jeszcze bardziej. Uczepiła się ochroniarza i nie chciała go puścić.
- Słonko, nie płacz już- poprosił.
- Ale nie będzieś miał innych pomocników w nowej placy?- spytała.
- No skąd! Ty jesteś jedynym i najlepszym pomocnikiem.
Ostatnie wymienienie uścisków i razem z córką patrzyłyśmy na odjeżdżający samochód. Jedno był pewne- będzie mi ich brakować.

   Kolejny mecz, na którym z Zuzią byłyśmy stałymi bywalcami. Nie afiszowaliśmy się z Wojtkiem naszą zażyłością. Nie wiedziałam jak to nazwać. Cieszyłam się, że jest obok. Stopniowo coraz bardziej zakorzeniał się w moje życie i stawał jego stałym elementem. To było moim błędem. To stało się moim przekleństwem.
- Gratuluję wygranego meczu- uśmiechnęłam się.
- Dziękuje- odwzajemnił mój gest i pogładził delikatnie swoją dłonią mój policzek.
- Wojtek?- usłyszałam jakiś głos za nami. Twarz Ferensa zamarła. To nie wróżyło nic dobrego. Nie potrzebowałam znać dalszego rozwoju wypadków, by wiedzieć, że nic nie gra, a wszystko było kłamstwem. Chłopak odwrócił się w stronę wysokiej, atrakcyjnej, ciemnej blondynki. Znał ją, tak samo jak ona jego. Serce w mojej piersi galopowało w szybkim rytmie. Żołądek zacisnął się w supeł.
- Natalia, co ty tu robisz?- spytał.
- Wróciłam. Kto to jest?- wskazała na mnie ręką, a ja zacisnęłam powieki. Potwierdziły się moje najgorsze obawy.

------------------------------------------
Przepraszam, że tak późno dodaje, ale miałam dzisiaj urwanie głowy. Na szczęście skończyłam pracę ;) W końcu wakaaacje <3
Naprawdę myśleliście, że tak szybko pozwole im być szczęśliwym? xd Teraz sie dopiero zacznie xd
Do następnego <3

19 komentarzy:

  1. Huehue hue hue hue :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, wiedziałam, że to nie może się pięknie skończyć ! Wiedziałam, że jakieś " tragiczne " wątki wtoczysz, ale żeby aż tak brutalnie ! No tego to się nigdy bym nie spodziewała ! ( kogo ja oszukuje ... :P)
    Jak zawsze czekam na kolejny i zapraszam do siebie :D
    Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Ughh.....
    Nie no serio..Kiedy wszystko się zaczęło układać..? Ja nie mogę się doczekać następnego rozdziału, no po prostu nie mogę. Może Natalia to ktoś inny niż Michalinie się wydaje i nam wszystkim...Znając Ciebie pewnie czymś jeszcze dowalisz i za to uwielbiam Twoje blogi ;)
    Trzymaj się i do następnego :) Buziaki <3 Życzę weny i zapraszam do mnie ;)
    Pozdrawiam Zulusiaa ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabiję cię ! No jak Boga kocham !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Tam miało być: To nie wróżyło nic dobrego. A jest złego. Teraz ja nie dobra bd się czepiać bo nie pozwalasz im być szczęśliwym -_-
      Jak ochłone to napisze coś z sensem, przynajmniej się postaram

      Usuń
  5. nie nosz kuwa mać Patrycja! Zaraz do Ciebie przyjdę i Cię kuwa uduszę!
    najpierw taki początek, normalnie się rozpływałam, miałam do Ciebie pisać, ale myślę "skomentuję,no przecież nic już nie spieprzy" no kuwa serio? to był ten super pomysł na wadę Wojtka wymyślony btw na kanapie, na której własnie siedzę? naprawdę, no nie mogło to być coś innego?!
    a tak go polubiłam, taki kochany, niby nic, ideał i w ogóle, a tu jeb
    no ja pierdykam, aleś mnie teraz zdenerwowała
    kuwa nie cierpię Cię, po prostu Cię nie cierpię
    nigdy więcej nie uśpię swojej czujności w Twojej obecności, nosz musiałaś coś takiego akurat?!
    okej bo już się zaczynam powtarzać
    raz jeszcze, nie cierpię Cię! biedna Zuzia, biedna Michalina
    idę kuwa płakać, wszystko Twoja wina! a to był taki piękny dzień.. Penchev przybywaj z kolejnym zdjęciem, które rozleje trochę miodu na moje złamane w tym momencie serduszko!
    nie odzywam się do Ciebie, napraw to kuwa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DARK nie krzycz po niej!
      Ty tlko po nas ostatnio krzyczysz!
      A sama nie jesteś lepsza -> Asia i Wrona!

      Usuń
  6. Nie wierzę no!
    Teraz czekam tylko na wiadomość o jakiejś katastrofie lotniczej z Anią i Kamilem.
    Grr...(!)
    Do następnego ;-*

    OdpowiedzUsuń
  7. A było tak pięknie... Z niecierpliwością czekam na następny. Pozdrawiam. Paula :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nieeee... A było tak pięknie! ;(
    Chociaż jeszcze nie wiem, kim jest ta kobieta, która śmie zakłócać spokój Miśki i Wojtka, to już jej nie lubię. Skoro 'wróciła', to znaczy, że wcześniej musiała 'odejść'. I tego się trzymam. Mam nadzieję, że nie okaże się nagle, że Wojtek miał przez cały czas dziewczynę. Bo to na pewno byłby cios dla Michaliny. Ale trzymam za nich kciuki, żeby walczyli o siebie i się nie poddawali, nawet jeśli Natalia będzie ich gonić z widłami! ;D
    Szkoda mi Zuzi, bo mała na pewno na tym ucierpi. No i Kamil z Anką wyjechali... To były ważne postacie w tej historii, bo bardzo dziewczynom pomogli. A teraz ich nie ma ;(
    Mam nadzieję, że Miśka i Wojtek naprawdę się nie poddadzą. Przecież oni są dla siebie stworzeni!
    Pozdrawiam! :***

    OdpowiedzUsuń
  9. Ech... A było już tak dobrze! Zawsze muszą być jakieś "wracające" - tragedia... Ale wiem, że będzie dobrze, no musi być :)
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zostałaś nominowana :) Po więcej zapraszam na http://zycietoprolog.blogspot.com/2015/08/top-10-blogow.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Zostałaś nominowana do TOP 10 BLOGÓW!
    Więcej informacji tutaj!----------------------->http://milosc-o-smaku-siatkowki.blogspot.com/2015/08/top-10-blogow.html
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem!
    Jezuuu dziewczyno.. przeczytałam początek i już wiedziałam że będzie źle.. no ciuwa noo! Najbardziej szkoda mi Zuzi, serio. Napraw to!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem w końcu :)
    No coś ty najlepszego kobieto narobiła? No ja się tak cieszyłam, że jest bajecznie między Miśką a Wojtkiem a tu bum :O :D!

    OdpowiedzUsuń
  14. Oho, wyczuwam kłopoty... pojawienie się tej całej Natalii dobrze nie wróży i śmiem twierdzić, ze zburzy ona tą sielankę, która do tej pory jako tako trwała. To niedobrze na pewno odbije się na Zuzi, bo najpierw wyjechał Kamil z Anią, a teraz zapewne mniej będzie widywać się z Wojtkiem, a do niech chyba najbardziej się przywiązała :/ I znów Miśka będzie sobie wyrzucać, że jest złą matką ;/
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. JESTEM!
    Nadrobiłam wszystko, a miałam tego trochę.. zazdroszczę Ci wakacji.. ja aktualnie jestem na l4 i,, marzę aby zaczął padać deszcz.
    Odnośnie rozdziałów:
    - Michał - FERU weź mu zaj*b i będzie po problemie z tym facetem. Ej serio.. przypomina mi Przemka..
    - Michaśka - mam mase znajomych które zaszły wcześniej niż w wieku 20 lat.. i samo bycie samotną matką nie jest problemem, problemy zaczynają się gdy nie można liczyć na tych którzy w zasadzie powinni być, a pomagają Ci obcy ludzie. Ale takie jest życie, że nigdy nie wiesz na kogo będziesz mógł liczyć
    - Zuzia - jeju. każda Zuzia jest genialna, to już wartość dodatnie tego imienia!
    - Kamil i Ania - szkoda ze pojechali.. dla Michaśki i małej to ogromny cios, ale poradzą sobie. Norwegia mimo wszystko jest blizej niż Stany wiec.. dadzą radę.
    - Feru - przez Ciebie i Em pokochałam tego człowieka, a serce pękło mi jak się dowiedziałam, że jednak jedzie do Bydzi.. mogłam go mieć prawie u siebie! Do Czewy tak daleko nie mam.. niech Muzaj jedzie w pizdu a Ferens niech wraca.

    Ogólnie rzecz biorąc jestem zdania że ta cała Natalia tak? no dobra no.. ja nie wiem jak Ty to rozwikłasz, już sie boję ale cieszę się, że jutro jest sobota i będzie nowy rozdział i wtedy więcej mi się rozjaśni! :D

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń