Strony

sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 12

   Patrzyłam na niego, nie mogąc wyjść z szoku. Stał przede mną i patrzył bez cienia wstydu, żalu, czy skrępowania. Jak gdyby nigdy nic. Wściekłość narastała wewnątrz mnie, przybierając z każdą sekundą na sile.
- Wyjdź i nigdy nie wracaj!- wysyczałam. Nie przejął się moimi słowami. Zawsze dostawał to co chciał. Odmowa nie wchodziła w grę. Był urodzonym zwycięzcą, ale to ja nie mogłam przegrać. Ze mną mógł pogrywać, ale nie z moim dzieckiem. Nie chciał jej. Kazał ją usunąć, jakby była rzeczą, a nie żywą istotką.
- Daj spokój. Mam prawo ją poznać.
- Przypomnij sobie swoje słowa i zrozumiesz, że z tamtą chwilą straciłeś do niej wszystkie prawa- odpowiedziałam natychmiast.
- Posłuchaj, wiem, że sobie nie radzisz. Wiem o tobie wszystko. Pracujesz na dwa etaty, umówmy się, że mnie stać na więcej...- przyznał dumny.
- Weź lepiej swoje przerośnięte ego i wynoś się stąd!- krzyknęłam. Nie mogłam znieść tego, że nie wolno mi się podnieść. Nauczyłam się radzić sobie sama. Bez niego. Potraktował mnie jak zero po czym wrócił... Myślał, że jest taki wspaniałomyślny. Jego pewność siebie uderzała prosto we mnie.
- Co tu się dzieje?- do sali wpadła pielęgniarka.
- Proszę go wyrzucić i nigdy więcej do mnie nie wpuszczać- starałam się wyglądać na jak najbardziej przerażoną i zrozpaczoną.- Nachodzi mnie i córkę.
- Natychmiast proszę opuścić szpital, bo zadzwonię po ochronę!- nakazała kobieta. Łukasz uniósł zdziwiony brwi. Nie spodziewał się tego po mnie. Posłałam mu sarkastyczne spojrzenie, mówiące "Przykro mi". O dziecko będę walczyć z całych sił.
- Ochrona nie będzie konieczna. Wyjdę sam- powiedział, ale wiedziałam, że to nie koniec. To do niego zwykle należało ostatnie słowo. Nie podda się. To nie było w jego stylu. Odetchnęłam z ulgą, kiedy znalazł się poza zasięgiem mojego wzroku. Spojrzałam na Zuzię, która schowała się za szafeczką i zakryła dłońmi uszy.
- Kochanie, chodź do mnie. Już ci nic nie grozi. Wszystko jest w porządku- siliłam się na łagodny i pogodny ton. Dziewczynka podbiegła do mnie i przytuliła się mocno. Nie wiedziałam, czy dziękować, czy przeklinać los, za to, że ona jeszcze nic nie rozumie.- Kocham cię i nikomu nie oddam- obiecałam, całując ją w główkę.- Nikomu- powtórzyłam. Nie mogłam się poddać. Musiałam ją zatrzymać przy sobie jak najdłużej tylko mogłam. Nacisnęłam przycisk wzywający pielęgniarkę.
- Co się stało?- po minucie w sali pojawiła się odpowiednia osoba.
- Czy jest mój lekarz prowadzący?
- Będzie za dwie godziny na zmianie.
- Proszę mu wtedy przekazać, że nie zgadzam się na operację.
Siostra tylko skinęła głową, nie chcąc komentować mojej decyzji. Nie miałam siły się tłumaczyć. Popatrzyłam na córeczkę. Ona była wystarczającym argumentem. Dla niej chciałam się poświęcić.
- Czy ja dobrze słyszałem?- do mojego pokoju wszedł doktor.- Jak to nie chce pani operacji? Czy zdaje sobie pani sprawę z konsekwencji?!
- Tak, proszę uszanować moją decyzję- powiedziałam z zaciśniętym gardłem. Lekarz pokręcił zrezygnowany głową i zostawił nas same.  Nie mógł zrozumieć. Dla niego zdrowie to była podstawa. Wszystko to jednak kwestia priorytetów. Ja nie mogłam nie pracować choćby przez miesiąc. Już teraz się bałam, kiedy wyjdę ze szpitala jak przeżyję z mniejszą ilością gotówki. Musiałam poszukać nowej pracy.
- Jestem już- pojawił się znikąd Ferens.
- Wojtek- pobiegła do niego dziewczynka, która wciąż była lekko przestraszona.- Był tu taki źły pan i krziciał na mame- poskarżyła się.
- Miśka o czym ona mówi?
- O niczym...
Wojtek wyszedł przed salę, dał dziewczynce jakąś zabawkę, by ją na moment czymś zająć i wrócił do mnie już sam.
- Kto to był?
- Nikt- upierałam się.
- Powiedz mi- zażądał.
- Ojciec Zuzi- powiedziałam i pociągnęłam nosem. Nie sądziłam, że ta wizyta aż tak bardzo na mnie wpłynie.
- Czego chciał?
- Poznać ją- wyjaśniłam. Nie mogłam już tego w sobie dłużej trzymać.- On mi ją chce zabrać- schowałam twarz w dłoniach. Momentalnie siatkarz schylił się po to, by mnie przytulić. Objęłam go. Zapomniałam o tym co zrobił Potrzebowałam się wyżalić.
- Nie pozwolimy mu na to. Nie zabierze ci jej- przysiągł.
- Tak bardzo się boję- przyznałam.
- No już, spokojnie. Jestem przy tobie- przemawiał do mnie delikatnie.  Pocałował mnie w czubek głowy. Ten czuły gest sprawił, że kompletnie się rozpłynęłam. Usłyszeliśmy czyjeś krótkie prychnięcie, co sprawiło, że oderwaliśmy się od siebie. W futrynie drzwi mignęły tylko blond włosy. Ferens zaklął pod nosem.
- Zaraz wrócę- powiedział i pobiegł za dziewczyną. Nie mogłam mieć do niego o to pretensji, ale miałam. Mimo tego, że czułam się zdradzona i oszukana w dalszym ciągu był dla mnie kimś więcej.

Z perspektywy Wojtka...

   Siatkarz nie czuł się winny. Chciał dodać Michalinie otuchy. Zdawał sobie sprawę jak bardzo bolało to Natalię. Traktował ją źle i nie zamierzał zaprzeczać.
- Natalia! Poczekaj!- zdążył ją dogonić dopiero przed budynkiem szpitala.- Stój, no- chwycił ją za rękę.
- Czego ty chcesz Wojtek?- zapytała cała zapłakana. Widziała tamtą dwójkę. Widziała jak czule przyjmujący zachowywał się wobec młodej matki. Widziała między nimi uczucie i to ją zniszczyło.
- Wyjaśnić...
- Co ty chcesz mi wyjaśniać?!- dziewczyna straciła nad sobą panowanie. Była rozzłoszczona i rozżalona, ponieważ dała mu szansę, wybaczyła, a on nie potrafił powiedzieć jej prawdy. Gdy tylko cała sprawa wyszła na jaw, mógł jasno powiedzieć, że woli Michalinę. Zamiast tego rozpalił w niej na nowo nadzieję.- Kochasz ją...- powiedziała, patrząc mu w oczy.- Zależy ci na niej bardziej niż na mnie.
- To nie tak...
- A jak? Czy ty siebie słyszysz? Zasługuje na kogoś kto mnie pokocha. Jak wrócisz do domu, mnie już nie będzie. Noc spędzę w hotelu, a potem wyjeżdżam stąd.
- Przepraszam, że tak wyszło. Nie chciałem, żeby to tak się skończyło- przyznał szczerze.
- Wiem. Ja też nie. Ale to nie ma sensu- pocałowała go ostatni raz w usta i pobiegła do taksówki. Ferens poczuł ulgę. Ciężar, który zaległ na jego duszy w ostatnich tygodniach, zniknął. Nie zwlekając, ani chwili dłużej wrócił do środka.
- Będziemy się już chyba zbierać- powiedział Wojtek do zmartwionej Michaliny, wskazując głową na zasypiającą Zuzię. Młoda matka pokiwała tylko głową.
- Zuzia, bądź grzeczna dobrze? I słuchaj się Wojtka- pouczyła dziecko.
- Dobzie- zgodziła się. Poszła ostatni raz przytulić się do swojej rodzicielki i poszła na ręce do przyjmującego.
- To do jutra- pożegnał się siatkarz.
- Wojtek?- zawołała za nim. Posłał jej pytające spojrzenie.- Dziękuje za wszystko.- Biła od niej wdzięczność, którą dostrzegłby każdy. Siatkarz uśmiechnął się.
- Nie ma sprawy. Odpoczywaj.

Z perspektywy Michaliny...

   Sen przyszedł łatwo. Byłam spokojna o córkę. Wiedziałam, że Ferens zajmie się nią dobrze i, że nic jej nie grozi. Rano jednak czekał na mnie już niespodziewany gość. Otworzyłam powieki, a obok mojego łóżka siedziała Natalia. Zalała mnie fala przerażenia.
- Chciałam porozmawiać. Wyjeżdżam z miasta- powiedziała prosto z mostu.
- Przepraszam, wczoraj to...
- Nie tłumacz mi się- przerwała mi w pół zdania.- Właściwie przez całą noc się zastanawiałam, co ty masz takiego, czego ja nie mam? Co jest takiego w sobie, że mój Wojtek potrafił zdradzić? I dalej nie znam odpowiedzi. Wiesz z czym miał zawsze problem? Z zaangażowaniem. Byliśmy tyle lat razem i dopiero teraz zamieszkaliśmy ze sobą, bo on miał poczucie winy. A przyjeżdżam tutaj i on zajmuje się twoim dzieckiem, tak jakby to było jego własne. Wystarczyło kilka miesięcy, a on jest w stanie robić takie rzeczy. Nie... Nie będę z tym walczyć. Wracam do Berlina- powiedziała i wyszła. Czułam jak słone krople spływają po policzkach. Nie zasłużyła sobie na takie cierpienie. Wstyd mi było to przyznać, ale w głębi serca cieszyłam się, że już jej nie ma. Jednak ten dzień miał przynieść nieoczekiwany obrót. Gdy w sali był mój lekarz prowadzący, pojawił się siatkarz.
- O! Może pan przemówi swojej kobiecie do rozsądku. Nie chce się zgodzić na operacje, bez której za kilka lat będzie na wózku.
- Proszę nas zostawić samych- powiedział Wojtek. Doktor bez słowa wyszedł.
- Zuzia, chodź dam ci telefon i zadzwonisz do pani Marysi. Opowiesz co u ciebie. Pewnie za tobą tęskni. Zgoda?
- Dobzie- przystała na jego propozycję. Zawodnik wyszedł z małą z sali, wykręcił jej numer, podał telefon i wrócił do pokoju.
- Czy to prawda? Michalina, odpowiedz mi!
- Nie mogę mieć tej operacji...
- Dlaczego?
- Potem nie będę pracować przez pół roku! Skąd wezmę pieniądze? Zaraz komornik mi siądzie na mieszkanie! Nie stać mnie na taką przerwę! Stracę Zuzię...
- Przecież ja ci pomogę! Tylko zgódź się na tą operację!
- Nie przyjmę od ciebie pieniędzy.
- Dobra, pracuj przez te kilka lat. A potem co? Wózek. I myślisz, że wtedy ci jej nie wezmą?
- Babcia idzie na talg- do sali weszła dziewczynka, oddając siatkarzowi telefon.
- Przywieźliśmy ci zakupy. Bo to szpitalne jedzenie może być niejadalne.
- Mamusiu, a cio oni będą ci tu lobić?
- Badania, kochanie.
- A boli cię?
- Nie, słoneczko.
- Musimy iść już. Wpadniemy po treningu, dobrze? Przemyśl to jeszcze- powiedział do mnie. Patrzyłam jak zapina małej kurtkę i zakłada jej czapkę. Wiedziałam co miała na myśli Natalia. Troszczył się o Zuzię jakby to była jego własna córka.

Z perspektywy Wojtka...

- Dzisiaj też będę pomagać panu Piotlkowi?- pytała Zuzia przyjmującego, gdy wychodzili ze szpitala.
- Jak go poprosisz to pewnie się zgodzi. Ale dzisiaj jedziemy na siłownię. Mają tam jakieś tańce dla dzieci, to może cię zapiszemy?- spytał, gdy pomagał dziewczynce wsiąść do fotelika.
- Naplawdę?
- Jeśli chcesz to pewnie- zapewnił ją, gdy zapinał jej pasy.
- Dziękuje Wojtek- ucieszyła się i przytuliła go.- Kocham cie, wies?- powiedziała do niego. Siatkarz zamarł. Nie było słów, które mocniej, by go ucieszyły i mocniej przeraziły. Teraz był za nią odpowiedzialny. Bardziej niż wcześniej.
- Ja ciebie też, malutka- zapewnił ją.- To co, jedziemy?
- Jedziemy- zgodziło się dziecko. Siatkarz zamknął drzwi i już chciał, wsiadać na miejsce kierowcy, gdy ktoś go zaczepił.
- Przepraszam- odezwał się jakiś mężczyzna.
- O co chodzi?
- Chciałem porozmawiać. Pan nie wiem kim jestem. Nazywam się Łukasz Wasilewski. Ojciec Zuzi.

-------------------------------------------------------------------------------------------
Ci co nie wiedzą, założyłam siatkarską bibliotekę. Możecie tam podsyłać swoje blogi w zakładce zgłoszenia, a ja je dodam ;)
Przepraszam za błędy.
Rozdział dla Bystrej <3
Do następnego ;)

20 komentarzy:

  1. Czy ja tu jestem pierwsza?! OMG :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze? Cieszę się jak cholera, że Natalia wyjechała! Od początku za nią nie przepadałam, niby taka miła była, ale jakoś taka... po prostu nie przemówiła do mnie jej postać, o! no tylko, że teraz zamiast jej będzie Łukasz... ughhh... jedyny plus? będzie się działo :D No i jeszcze to wyznanie Zuzi... matko jak słodko (za słodko jak na ciebie XD coś mi tu śmierdzi XD) i mogłabym napisać, że teraz już wszystko będzie dobrze, ale zbyt dobrze znam twoje opowiadania i wiem, że o tym to jak narazie tylko mogę pomarzyć XD

      Pozdrawiam :*

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. No nieźle! Jestem ciekawa ich konfrontacji :D nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic się nie wyjaśniło...grr xdd
    Rozdział jak zwykle świetny i trzymający w napięciu.
    Bójka nie wchodzi w grę, bo Zuzia... nie mam pojęcia jak to rozwiniesz, ale ja na miejscu Wojtasa zabiłabym tą męską dziwkę na miejscu...eh
    Chciałam Ci jeszcze bardzo podziękować za to co napisałaś na moim blogu. Wezmę sobie to do serca ;)
    Buziaczki :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czego ten głupi Łukasz chce ?! Wrócił denerwować ludzi ? :o taki człowiek nie może się nazywać ojcem ...!

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja się zastanawiam, dlaczego ten Łukasz pojawił się właśnie teraz, hym? Bo to dziwne, że pojawił się wtedy, kiedy Miśka teoretycznie jest za słaba, żeby walczyć o Zuzię. Bo co może zrobić, jeśli nawet usiąść nie może? Tylko dlaczego? Co zyska Łukasz, odbierając jej dziewczynkę? Przeczuwam coś niekoniecznie dobrego...
    Nie chciałam, że związek Natalii i Wojtka tak się skończył. Dziewczyna ma teraz złamane serce. Wolałabym, by rozstanie przebiegło w innych okolicznościach, ale Natalia ma przynajmniej świadomość, jak się sprawy mają.
    Wojtek musi przemówić Miśce do rozumu! No przecież nie może jej pozwolić, by się całkowicie wykończyła. ;(
    A czego Łukasz chce od Ferensa to ja zielonego pojęcia nie mam. Jakiś szantaż, żeby oddał mu Zuzkę? Albo nakabluje na nich, żeby zabrali małą do czasu aż Michalina nie wyzdrowieje całkowicie? To mogłoby mieć okropne konsekwencje...
    Boję się tego, co wymyśliłaś, a zarazem umieram z ciekawości. ;D
    Pozdrawiam i całuję! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś czuję, że będą problemy z tym Łukaszem -_- Oby to nieszczęście zbliżyło do siebie Wojtka i Michalinę ;) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Pozdrawiam. Paula :D

    OdpowiedzUsuń
  8. o Boże.. do końca życia będziesz mi się kojarzyć z komplikacjami.. serio. Nienawidzę szpitali. Sama spędziłam i nadal spędzam w nich trochę czasu... a szpitala wojewódzkiego w Bielsku nie trawię całą sobą.. Straciłam w nim najważniejszą Osobę w moim życiu. Gdy tylko jadę pod Dębowiec i mijam ten szpital, odwracam głowę..
    Michalina nie wie co mówi. Wiem, że to duma jej nie pozwala, ale czy nie lepiej było by ją na chwilę schować do kieszeni, dać sobie pomóc, a potem samemu walczyć? Błagam, ogarnij ją!
    Wojtuś... ach Wojtuś... Ten Ferens to jak ten prawdziwy Ferens :) do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  9. LoooooooooooooooooL No żeś kurwa mać ! Nie komplikuj Kobieto !
    Niech on spierdziela daleko ! Niech zostawi ich w świętym spokoju !
    I niech nie komplikuje tego pięknego dnia kiedy Natalia powiedziala ODCHODZE !
    Dziękuję !
    Nie żebym coś miała do niej ale Wojtuś jest tylko Michasi i nikogo innego ! Hahahbaha
    Martwi mnie ta sytuacja z kręgosłupem :/ Jestem jasnowidzem bo od razu wiedziałam ze cos z tego wyniknie ale nie przewidziałam ze aż tak daleko to zajdzie :/ Mam tą przeklęta nadzieję ze jednak przejdzie ta operację bo bez niej będzie jeszcze gorzej !
    Pozdrawiam Dooma :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Boski!
    Obawiam się tego Łukasza ,mogą być z nim problemy :/
    Do następnego :*
    /Ola

    OdpowiedzUsuń
  11. dalej mam problem z zalogowaniem na konto, nie wiem czy to wina neta, czy o co kaman. ale niewazne !
    michalina to powinna dostać po głowie, co ona w ogole sobie wyobraza? ja rozumiem, ze martwi się o dziecko, ale kosztem swojego zdrowia? przecież wie, że ma w okol siebie ludzi, ktorzy jej pomogą przez ten czas z opieką nad malutką. a co ona zrobi jak skonczy na wozku? nawet nie bedzie w stanie zarobic na utrzymanie siebie i dziecka ! mam nadzieję, że jednak zmądrzeje !!
    co do ferensa.... oby był świadom swoich czynów i słów. bo skrzywdzi nie tylko zuzie i michaline ale i siebie.
    no i łukasz...rzec by się chciało ''czego tu szukasz?!''... mam nadzieję, że nie wynikną przez niego żadne problemy !
    czekam na kolejny
    monika :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Nieeee no, jak ona w ogóle...co sobie myśli? Odmówiła operacji?! No nie! :O
    Tak być nie może!
    :)
    Dobrze, że Wojtek i Natalia wszystko sobie jakoś "wyjaśnili". Teraz mam nadzieję, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku :)
    Ojciec Zuzi? Nie wiem co mam o tym sądzić!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wojtek znowu jest cudowny *.*

    OdpowiedzUsuń
  14. Wojtek znów plusuje , opieka nad Zuzią mu służy. Mam nadzieję, ze pomoże przemówić Michalinie do rozumu, bo ona go chyba straciła... przecież Zuzia rośnie i na pewno zauważy, że jej mama cierpi, a jak wyląduje na wózku to może i sama zacznie się obwiniać. Miśka powinna o tym pomyśleć i zadbać raz o siebie. Też by mi było głupio przyjąć pieniądze od Ferensa, ale może on by pomógł znaleźc jej lepiej płatną pracę, a nie męczącą? No i jeszcze pozostają alimenty. Skoro tatulek się znalazł, to trzeba iść do sądu i niech płaci frajer -.- Jestem ciekawa czego on od Wojtka chce..
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Ona musi mieć tę operacje,musi zaufać Wojtkowi. A ten Łukasz to niech się odwali,nie było go tyle aż tu nagle królewicz się pojawia...Cham....
    Rozdział genialny. Szkoda mi również Natalii, tyle lat związku...ahh
    Życzę weny i do następnego ;*
    Ps. Sorry,że tak późno, ale problemy z netem :/

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam.
    Tośka należy do tych, z którymi najpierw trzeba chodzić, żeby później bzykać.
    Jeśli jesteś ciekawa - razem z Win zapraszamy na nowy rozdział na Idealnych :)
    http://idealna-niedoskonalosc.blogspot.com/2015/08/ix-toska-nalezy-do-tych-z-ktorymi.html
    Pozdrawiam,
    Em :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Na Twojego bloga trafiłam przypadkiem i przeczytałam go od samego początku :) Bardzo mi się podoba.
    Wojtek źle postąpił raniąc Natalię, ale nie mamy pewności czy Natalia była mu wierna. Zuzia to kochane dziecko, które nie jest jeszcze świadome tragedii,która rozgrywa się wokół niej.
    Co do samej bohaterki... Zycie jej nie rozpieszcza, ale mam nadzieję, że po "burzy wyjdzie słońce" i dziewczyna odnajdzie swoje miejsce :)

    Zapraszam do siebie: http://zgubione-szczescie-nie-wraca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń