Strony

sobota, 13 czerwca 2015

Rozdział 2

   Dni mijały, a moja sytuacja jaka była taka pozostała. No może poza Michałem, który kiedy dowiedział się kim jest Wojtek przestał mnie poniżać przy siatkarzach, ale starał się nadrabiać to jak tylko mógł, gdy ich nie było w pobliżu.
- To co słoneczko? Opowiesz mamie jak było w przedszkolu?- spytałam córeczkę po przyjściu do domu.
- Mamuś, a  czi ja mam tatusia?- spytała swoim dziecięcym głosikiem, a mnie przestało bić serce. Co jej miałam odpowiedzieć? Zamarłam. Kompletnie nie wiedziałam jak jej wytłumaczyć to tak, by to zrozumiała i, żeby nie cierpiała.
- Oczywiście, każdy go ma- oparłam wymijająco.
- To gdzie on jeśt?- nie dawała za wygraną.- Gdyby mnie kochał to by przysiedł do mnie.
- Kochanie- uklęknęłam przy niej.- To nie twoja wina, że jego tu nie ma. Nie każdy tata może być przy swoich dzieciach wiesz?- nieudolnie starałam się wyjaśnić. Z resztą, czy istnieje sposób na oznajmienie małemu dziecku, że jego tata go zwyczajnie w świecie nie chce? Łzy zaczęły gromadzić się pod powiekami. Nie mogłam zacząć płakać. Nie przy niej.
- Gdybym była fajna to by przysiedł- powiedziała i schowała swoją twarzyczkę w malutkie rączki. Zaczęła pochlipywać, a ja myślałam, że pęknie mi serce. Przytuliłam ją i starałam się uspokoić. Kolejny raz poczułam bezsilność. Nie mogłam zrobić nic poza pocieszaniem dziewczynki i zapewniania, że ja ją kocham nad życie. Jednak ona nie mogła zapanować nad emocjami i trudno się jej dziwić. Od urodzenia miała pod górkę. Nie dość, że wiecznie nam czegoś brakowało to na dodatek nie znała ojca. Najgorsze, że nie byłam w stanie ukoić jej bólu, a nawet musiałam "odstawić" ją do sąsiadki, ponieważ spieszyłam się z powrotem na halę.
- Nie zadręczaj się. Robisz co możesz. Nie uchronisz jej przed wszystkim- próbowała mnie pocieszyć starsza kobieta, ale bezskutecznie. Gdy moje dziecko cierpiało, ja cierpiałam miliona razy bardziej. W głowie miałam tylko obraz płaczącej dziewczynki.
   Dzisiaj Analog był zamknięty więc wzięłam dodatkową zmianę pod Dębowcem. Gdy weszłam już do budynku mogłam dać upust swoim emocjom, ponieważ jedynym żywym duchem jaki znajdował się o tej porze na obiekcie był ochroniarz. Pozwoliłam emocją wziąć górę i cicho pociągałam nosem. Dopadł mnie moment, gdzie zwyczajnie opadłam z sił. Świat był okrutny. Przynajmniej dla mnie. Mówią, że jeśli masz pod górkę to nie narzekaj, że masz ciężko, bo idziesz na sam szczyt. Zabawne. Na niby jaki szczyt według takich ludzi ja miałam dojść?
   W soboty przedszkola były zamknięte, a pani Marysia miała swoje sprawy do załatwienia. Dlatego też zabierałam w te dni małą ze sobą do pracy. Na szczęście żaden szef nie robił z tego problemów i przymykał na to oko. Zuzi humor ostatnio nieco się polepszył i nie pytała o tatę. Idąc spacerem, słuchałam szczęśliwej paplaniny dziewczynki.
- I przyśla do nas Milena i ona mnie najbaldziej lubi a ja ją najbaldziej lubie- przez następne minuty słuchałam jak 3-latka opowiada o swojej koleżance.
- O kogo to moje oczy widzą!- usłyszałyśmy przy wejściu ochroniarza.
- Cześć, Kamil- przywitałam się.
- Mój najlepszy pomocnik- podszedł do nas i przybił piątkę z moją córką, tak jak zawsze to robili.
- Mogę dzisiaj ci pomagać?- spytała.
- No, jasne. Bez ciebie ani rusz- zapewnił ją.- Idziemy zobaczyć jak chłopaki trenują?- spytał a dziewczynka pokiwała z uśmiechem głową.
- Dziękuje- powiedziałam w jego stronę, a on machnął ręką. Zeszłam do szatni przebrać się w robocze rzeczy. Gdy myłam okna w drzwiach, widziałam jak idzie Michał. Odwróciłam szybko wzrok, by jakimś sposobem stać się przez niego niezauważalną. Nagle poczułam jak gorąca ciecz oblewa moje ramię. Wrzasnęłam z bólu.
- Oj, przepraszam tak tu ślisko- rzucił ze śmiechem i tak po prostu odszedł. Wbiegłam do toalety trącając kogoś po drodze. Ściągnęłam bluzkę i zaczęłam szybko obmywać skórę zimną wodą.
- Miśka, wszystko w porządku?- ktoś zapukał w drzwi. Przymknęłam oczy. Dlaczego on to musiał widzieć?
- Tak, Wojtek. Dzięki, nic mi nie jest.
W myślach błagałam, żeby siatkarz po prostu sobie poszedł. I po chwili rzeczywiście tak się stało. Zaprałam koszulkę w miejscu, gdzie wylądowała kawa, nałożyłam ją na siebie i wróciłam do pracy.
- O tu jest twoja mama- usłyszałam głos kolegi z pracy.
- Mamuś, a ja umiem się bić- pochwaliła mi się dziewczynka.
- Tak?- spytałam ze śmiechem.
- Kamil mi pokaział. Pielwsze pozićja- dziewczynka przybrała "bokserską" postawę.-  Pacie w oczy i namierziam napśtnika. A potem bum- mała machnęła ręka w przód i straciła równowagę, wpadając w ręce ochroniarza.
- No bardzo ładnie. Następnym razem nauczę cie jak zadawać prawy sierpowy.
- Naplawde?
- Słowo. Trzymaj się malutka- pożegnał się z Zuzią.- I ty też mała- rzucił w moją stronę.
- Cześć, Kamil. Dziękuje ci- krzyknęłam za nim. Kolejna osoba, której musiałam, ale nie mogłam się odwdzięczyć.
- Skarbie, mama musi jeszcze iść na górę. Chcesz iść ze mną?
- A mogę poglać siobie na boiśku?- spytała. Spojrzałam, czy nie ma tam już nikogo, ale trening chyba dawno się skończył.
- Zgoda, ale nie idź nigdzie indziej dobrze?- poprosiłam, a dziewczynka pokiwała głową i pobiegła pod siatkę. Szybko poszłam piętro wyżej, chcąc jak najszybciej skończyć pracę. Pragnęłam tylko wrócić do domu i móc w końcu się wyspać. Miałam pierwszą wolną niedzielę od trzech tygodni. Mój organizm domagał się odpoczynku, dając znać, że jest na granicy wyczerpania. Po południu musiałam tylko zapłacić rachunki i zrobić zakupy. Dożyłam wypłaty, aczkolwiek byłam pewna, że niewiele z niej jutro zostanie. Schodząc po córeczkę usłyszałam jej krzyk. Rzuciłam to co miałam w rękach i pobiegłam w jej kierunku, w myślach mając najczarniejsze scenariusze. Rozległ się kolejny pisk małej, a potem jej śmiech.
- Jeście Wojtek!- zażądała. Po kilku sekundach dotarłam do trybun. Zobaczyłam jak Ferens podrzuca dziewczynkę do góry, ku jej wielkiej radości. Śmiała się jak nigdy. Zastygłam w bezruchu. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego.
- Mama!- krzyknęła wesoło dziewczynka. Twarz siatkarza zwróciła się w moją stronę. Byłam cała skrępowana. Podeszłam zakłopotana do wesołej dwójki.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że ktoś jeszcze tu jest. Myślałam, ze jest pusto. Nie chciałam, żeby mała przeszkadzała- zaczęłam się tłumaczyć.
- Nikt tu nikomu nie przeszkadzał- zaśmiał się lekko przyjmujący.- Teoretycznie powinno mnie nie być, ale przyszedłem jeszcze potrenować.
- Mamo, a Wojtek powiedział, że mnie nauci jak sie sielwuje. Plawda?- spytała patrząc na niego.
- Skarbie, nie zawracaj Wojtkowi głowy.
- Ależ jasne, że nauczę. Nie ma problemu.
- No widziś, mamo.
- Zuzia, my już musimy iść, bo się spóźnimy na autobus. Podziękuj Wojtkowi i idziemy- pogoniłam dziewczynkę delikatnie.
- Dzięki Wojtek, jeśteś fajny- zwróciła się do chłopaka, a on na jej słowa lekko się zaśmiał.
- Nie ma za co. Jak będzie ci się nudzić możesz zawsze do mnie przyjść- mrugnął do niej, a dziewczynka zachichotała.
- Ja też dziękuje. Po raz kolejny- przewróciłam oczami. Naprawdę głupio mi było, że tak ciągle mnie ratuje od wszystkiego i jeszcze zajął się moim dzieckiem.
- To nic wielkiego. Do zobaczenia. Pa Zuzia- pożegnał się z nami i poszedł do szatni. Wzięłam małą na ręce i szybko poszłam po rzeczy. Chciałam opuścić budynek jak najprędzej. Miałam dość wrażeń jak na jeden dzień.

---------------------------------------------

Dziękuje za komentarze pod ostatnim rozdziałem ;) Każde napisane przez Was słowo jest dla mnie bardzo ważne ;)
Wczoraj otwarcie Igrzysk w Baku. Dark Face nie zobaczyła Bułgarii i młodego Pencheva, a ja nie zobaczyłam Wojtka ;(
Przyznać się kto wstał dzisiaj o 2 w nocy i wytrzymał do końca?
Za wszystkie błędy przepraszam
Całuję 
~ lemurek79

24 komentarze:

  1. Jest! <3 Doczekałam! G-E-N-I-A-L-N-Y! Wstałam i dotrwałam do końca! Jestem z siebie dumna! Jutro im pokażemy! 😊 Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. chlip, a tak przystojnie w tym garniaku wyglądał :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj dziewczyny :) Dark zrobie Ci zdjecie we wtorek,co prawda nie w garniaku ale jednak :) a rozdział świetny :) czekam już na kolejną sobotę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wstałam i wytrzymałam do samego końca. Jakimś cudem mi się udało xd. Nie wiem jak to się stało, ale nie dodałam bloga do obserwowanych. Ale nie martw się już się poprawiam i dzisiaj to robię :) do zobaczenia za tydzień :) ps. udostępniłam juz opowiadanie na stronie na fb :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Stwierdziłam, że nie ma sensu kłaść się spać więc sen przyszedł dopiero po 5 rano, ale warto było siedzieć, mimo, że przegraliśmy. Kibice dawali wsparcie i było to słychać, dzisiaj będzie lepiej :)
    Rozdział super, Wojtek już złapał świetny kontakt z Zuzią, a to dobrze rokuje na przyszłość :D Już nie mogę się doczekać kolejnych części, a ten Michał niech sobie nie pozwala na zbyt dużo, kawał chama i tyle. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział! Kurcze, aż nie mogę się doczekać jak dalej się potoczy i wytworzy się uczucie między Michalina a Wojtkiem! Zuzia jest przeuroczym dzieckiem, kochana, słodka, zabawna, po prostu cudowna! Czekam na następny dużo weny :*
    ***
    Oglądałam Baku i szukalam Marco Falaschi we Włoszech. Cudowny, zabawny, optymistyczny siatkarz. Jakbyś miała okazję go spotkać to się nie wahaj, naprawdę!
    Mecz zaliczony! 2,5 trzymania kciukow. Świetny, tyle emocji! Mogliśmy wygrać, ale niestety. Jednak zawsze jestem z nimi! A o 5 spać. Masakra, dzisiaj kolejny seans :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Budzik na 2 w nocy? Po co jak można było nie spać w ogóle, bo burza jak cholera! Było warto mimo porażki i dzisiaj obowiązkowo powtórka. (Tylko z wygraną po naszej stronie!)
    Rozdział THE BEST! <3
    Wybacz, że się nie rozpiszę, ale jest za gorąco i ja jeszcze nie kontaktuję, bo wstałam dzisiaj o pierwszej, przez mojego kochanego sąsiada, który wpadł na genialny pomysł, żeby z samego rana (o 13) kosić trawę.

    Wszystko, tylko nie na temat
    Przepraszam :D
    Pozdrawiam i życzę wytrwałości na dzisiejszy mecz ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie, że Wojtek zajął się małą. Coś czuję, że będą mieć bardzo dobre relacje :) i nie ukrywam, mam nadzieję, że kiedyś, oby jak najszybciej, Ferens zastąpi Zuzi ojca :)
    Pozdrawiam,
    Em.

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie, że Wojtek jej pomógł gdy miała problem. Myślę, że będą mieć dobre nie tylko mała, ale też jej mama.

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział ;) Czekam na kolejny. Pozdrawiam. Paula :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Zajebiste *.* Dziewczyno! Ty masz talent <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny!
    Do następnego ;)
    /Ola

    OdpowiedzUsuń
  13. Boże, moja słabość do Wojtka jest coraz to większa! Jak kiedyś będę miała okazję, by podejść do niego po meczu, to chyba będę po prostu podziwiać! ^^
    Zuzia jest prze kochanym dzieckiem! I to jej seplenienie jest rozbrajające. Przypomina mi się antigowe 'dobzie?' XD Ale mimo wszystko mała potrzebuje ojca. Już zaczyna cierpieć przez jego brak. A przecież Michalina też nie spędza z córką dużo czasu. Ciągła praca i walka o utrzymanie się w pionie zabierają jej cały czas dla córki... A mimo wszystkich tych przeszkód, Michalina może uznać się za szczęściarę. Dlaczego? Bo otaczają ją cudowni ludzie, którzy gotowi są, by jej pomóc. Mówię oczywiście o jej sąsiadce, o Kamilu, o Wojtku również. Ten ostatni może nie pomaga jej w jakiejś konkretnej czynności, ale stoi po jej stronie, broni jej.. To więcej, niż mogła sobie wymarzyć. Więcej nawet, niż ktokolwiek inny mógł jej dać. Dlatego cieszę się bardzo, że tak się sprawy potoczyły. ;))
    Wczoraj nie udało mi się nie spać, ale mam nadzieję, że dziś sobie to odbiję! Czekają na mnie zadanka z matematyki, prosząc się o rozwiązanie, więc myślę, że nie polegnę ponownie. ;D
    Pozdrawiam i całuję! :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Niestety ale nie oglądałam meczu bo jak się wraca o 23 do domu i jeszcze cały tydzień nie przespany to później nawet nie słyszałam jak siostra ogladala mecz. Spałam jak zabita hahaha

    Jest mi szkoda, bardzo szkoda Michaliny i Zuzi :( Ten świat jest okrutny :/ Ale niedługo będzie już dobrze :) Mam taką nadzieję ale ty lubisz robić niespodzianki hahaha :*
    Pozdrawiam Dooma :)

    OdpowiedzUsuń
  15. wytrwanie do 2 to jeszcze nie problem... ciężko zaczyna się robić po 2 hahaha
    super odcinek, czekam na więcej.

    [http://melt-my-happiness.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  16. wytrwanie do 2 to jeszcze nie problem... ciężko zaczyna się robić po 2 hahaha
    super odcinek, czekam na więcej.

    [http://melt-my-happiness.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  17. Jejku jest świetny, tak jak i poprzedni ;)
    Kocham twój styl pisania.
    Szkoda Michaliny i Zuzi, ale co nas nie zabije to nas wzmocni.
    Czekam na kolejny i zapraszam na 10 u mnie :)

    http://okiemdziewczynysiatkarza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Cuudoo. Już nie mogę się doczekać następnego. ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Wspaniale piszesz. Mogłabym zapytać ile masz lat? :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Przez Ciebie i Em wkręcił mi się Ferens.. i jak mi odbije to ja naprawdę napiszę z nim bloga, a to będzie już przesadą bo Wojtków, Wojciechów u mnie za wiele.
    Zuzia jest taka fajna, taka cudowna.
    Cieszę się, że Feri zajął się Zuzią. To takie miłe, że wszyscy jej pomagają i dzięki temu ona dojdzie do szczytu, ja w to wierzę.
    Michała z kolei trzeba spalić, ot co.
    Zapraszam na 18.
    http://moja-podswiadomosc-sie-rumieni.blogspot.com/2015/06/ty-jak-sie-masz-spyta-puchatek-nie.html
    oraz zapraszam do mnie i do Em na 6.
    http://idealna-niedoskonalosc.blogspot.com/2015/06/vi.html

    OdpowiedzUsuń
  21. Cześć, cześć! Wybacz, że dopiero teraz o.O
    Ostatnio tyle rzeczy mi się zwaliło na głowę, że nawet nie miałam czasu by odpalić laptopa :)
    A teraz do rzeczy-bardzo podoba mi się główna bohaterka. Pod każdym względem. Mimo wszystko jest tak bardzo zaradna, robi wszystko by jej i córce żyło się dobrze :) Aż dłonie składają się ku oklaskom :)
    Zuzia jest bardzo pociesznym dzieciaczkiem, buzia sama się cieszy, czytając jej wypowiedzi itd :)
    Zaraz biorę się za czytanie 3. rozdziału! Pozdrawiam ^^ siatkarka kurkowa

    OdpowiedzUsuń
  22. Och, cieszę się, że są jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie. :-)

    OdpowiedzUsuń